Czarnobyl odc.1 – analiza miniserialu

Kilka dni temu miał premierę długo zapowiadany miniserial fabularny opowiadający o katastrofie czarnobylskiej zrealizowany przez HBO wraz z telewizją Sky o którym już dwa lata temu wspominaliśmy. Według zapewnień twórców miał on w jak największym stopniu opierać się na rzeczywistych wydarzeniach oraz bohaterach. Poniżej przyjrzymy się czy rzeczywiście się to udało.

ertr 69d70

W pierwszych minutach serialu przenosimy się do Moskwy, do mieszkania Walerija Legasowa. Jest 26 kwietnia 1988 roku, za kilkanaście minut miną dokładnie dwa lata od wypadku. Legasow, kończy nagrywać na taśmy magnetofonowe swoje przemyślenia dotyczące awarii, za głównego jej sprawcę uważa Anatolija Diatłowa, ówczesnego zastępcę naczelnego inżyniera elektrowni który przez swoją niekompetencję, butę miał wydać szereg błędnych decyzji i w rezultacie doprowadzić do katastrofy. Następnie taśmy ukrywa w tajemnicy poza swoim mieszkaniem. Sposób ukrycia taśm sugeruje że mógł on być pod stałą obserwacją osób trzecich. Kilka minut później, dokładnie o 1:24 popełnia samobójstwo przez powieszenie w swoim gabinecie.

Walerij Legasow, działający w charakterze eksperta z ramienia Instytutu Energi Atomowej im. I. Kurczatowa przy komisji śledczej do zbadania przyczyn awarii Czarnobylskiej za główną przyczynę wypadku uważał błędy konstrukcyjne reaktora (m. in. wzrost reaktywności przy zwiększeniu ilości pary w rdzeniu oraz niestabilność poniżej pewnego progu mocy). Członków personelu elektrowni skazanych w tak zwanym Procesie Czarnobylskim na wieloletnie więzienie uważał za kozłów ofiarnych, a sam proces za pokazowy mający jedynie charakter symboliczny. W żadnym swoim wystąpieniu publicznym ani publikacji nie przypisywał winy Anatolijowi Diatłowowi (tym samym już w pierwszych minutach pierwszego odcinka pojawia się duża rozbieżność w stosunku do rzeczywistości co rzutuje na całą fabułę). Ten pogląd podzielało jedyne wąskie grono osób, z uwagi na fakt kwestionowania niezawodności radzieckiej myśli technicznej. Zwłaszcza że wielu wysokich przedstawicieli nauki brało czynny udział w projektowaniu reaktora w tym uważny za jednego z ojców projektu RBMK - Anatolij Aleksandrow, ówczesny prezydent Instytutu Energi Atomowej.

Samobójcza śmierć Legasowa była efektem głębokiej depresji wywołanej m.in. gwałtownym załamaniem jego stanu zdrowia wskutek długotrwałego przebywania w strefie o podwyższonym promieniowaniu oraz ostracyzmem ze strony społeczności naukowej (mimo szeregu zasług naukowych jego kandydatura do Rady Naukowej i Technicznej Instytutu Energi Atomowej została odrzucona. W latach 1986-87 dwukrotnie pretendował do tytułu Bohatera Pracy Socjalistycznej, ale za każdym razem władze centralne nie zdecydowały się uhonorować go tym wyróżnieniem). Teoria o rzekomym morderstwie i upozorowaniu samobójstwa również nie znalazła dotychczas potwierdzenia. Treść nagrań dotyczyła w większości sytuacji po wypadku. Miały one charakter luźnych przemyśleń. Również data śmierci w serialu została błędnie przedstawiona gdyż miała ona miejsce 27 kwietnia a nie 26 jak pokazano.

35345 d8688

Prypeć, 26 kwietnia 1986. Mieszkanie Ludmiły i Wasilija Ignatenki. Z okna ich mieszkania widać moment wybuchu budynku reaktora, po chwili słychać huk oraz wstrząs.

SWPCz 6 5f5dd

Mieszkaliśmy w osiedlu straży pożarnej, gdzie służył. Na pierwszym piętrze. Trzy młode rodziny, dla wszystkich jedna kuchnia. A niżej, na parterze, stały samochody. Piękne samochody strażackie. To była jego służba. Ciągle myślę: gdzie on, co z nim? W środku nocy słyszę jakiś szum. Wyjrzałam przez okno. Zobaczył mnie. – Zamknij okno i śpij. Pożar w elektrowni. Wrócę niebawem. Samego wybuchu nie widziałam. Tylko płomienie. Wszystko dosłownie się świeciło. Całe niebo. Wysokie płomienie. Żar. Straszliwy żar.
Ludmiła Ignatienko.

Zdarzenie to nie mogło mieć miejsca gdyż wybuch nie był tak silny aby wstrząs był odczuwalny w ich mieszkaniu oddalonym o niecałe cztery kilometry od elektrowni. Co więcej w samej elektrowni wstrząs był odczuwalny jedynie w sekcji najbliżej reaktora. Późniejsze relacje świadków utożsamiały odgłos wybuchu z odległym głuchym grzmotem lub odgłosem samolotu przekraczającego barierę dźwięku na dużej wysokości co było dość częstym zjawiskiem gdyż w sąsiedztwie mieściło się lotnisko wojskowe a w okolicy przebiegał korytarz powietrzny. Również sam fakt przebywania Wasilija Ignatenki w swoim mieszkaniu w trakcie pełnienia dyżuru bojowego budzi pewne wątpliwości (mimo że remiza mieściła się w sąsiednim budynku) gdyż jednostka straży była zawodowa nie ochotnicza. 

4234 9b6ce

Z sufitu opada pył, zdezorientowani operatorzy panicznie szukają wyjaśnienia zaistniałej sytuacji u oszołomionego Anatolija Diatłowa. Do pomieszczenia wbiega Wiaczesław Brażnik informujący o pożarze w hali turbin. Na podstawie tych cząstkowych przesłanek Diatłow ocenia że doszło do wybuchu zbiornika awaryjnego na poziomie +71, a sam reaktor jest nienaruszony. Kolejno pojawia się tam Walery Pierewaczenko informujący o tym że reaktor został zniszczony. Akimow informuje Diatłowa że pręty regulujące nie zostały na całej swej długości wsunięte do rdzenia. Diatłow wydaje dwóm operatorom polecenie włączenia pomp awaryjnych i pompowania wody do rdzenia, sam udaje się do zapasowego panelu żeby odłączyć napęd serwomechanizmów aby pręty mogły same opaść grawitacyjnie do rdzenia.

Nastąpiła eksplozja, powietrze wypełniło się pyłem, zgasły wszystkie światła zanim po chwili uruchomiło się zasilanie awaryjne. Operatorzy początkowo sądzili że doszło zaledwie do rozerwania części kanałów paliwowych. Zaczęli wdrażać procedury awaryjne. Po chwili do sterowni wpadł Walery Pierewaczenko, naczelnik zmiany wydziału reaktora informując o sytuacji której był świadkiem kilkadziesiąt sekund wcześniej w hali reaktora (poziom +50), gdzie ciśnienie wysadzało 350 kg grafitowe bloki z kanałów paliwowych oraz o późniejszej eksplozji w budynku reaktora której był świadkiem biegnąc korytarzem odpowietrzającym. Po kilkudziesięciu sekundach do sterowni dociera starszy operator wydziału turbin Wiaczesław Brażnik który zgłasza pożar w hali turbin skąd przybiegł. Aby ocenić rzeczywisty rozmiar pożaru wraz z nim do maszynowni udali się zastępca naczelnika 2. wydziału turbin Razim Dawletbajew oraz Petro Pałamarczuk. Po dotarciu na miejsce zobaczyli zniszczone elementy konstrukcyjne dachu oraz wiele ognisk pożarów na poziomach 0 i +12. W tym czasie naczelnik zmiany bloku Aleksandr Akimow podejmował próby kontaktu telefonicznego ze straż pożarną i naczelnikami wydziałów elektrycznych oraz pozostałych wydziałów, prosząc o przywrócenie zasilania elektrycznego dla pomp wody zasilającej, usunięcie wodoru z generatorów i wdrożenie innych procedur awaryjnych, tak aby ustabilizować sytuację i zminimalizować uszkodzenia. Ponadto na filmie w pomieszczeniu sterowni widzimy siedmioro ludzi, choć w momencie wypadku było ich w rzeczywistości kilkunastu.

W kolejnej scenie widzimy Aleksandra Akimowa który mówi do jednego z operatorów - Leonida Toptunowa że czuje w ustach metaliczny posmak, co było prawdą gdyż był to skutek jonizacji powietrza. By za wszelką cenę schłodzić reaktor, Akimow próbował włączyć wszystkie pompy chłodzące lecz bezskutecznie. Posłał więc przybyłych z hali turbin Pałamarczuka i Dawletbajewa, by sprawdzili co się dzieje z pompami. Równocześnie Diatłow polecił Tregubowi i Pierewaczence otworzyć ręcznie zawory na rurociągu.

Kolejno Anatolij Diatłow wydał polecenie (szkolącym się na starszych operatorów reaktora) Aleksandrowi Kudriawcewowi oraz Wiktorowi Proskuriakowowi aby udali się do hali centralnej (poziom + 50) i ręcznie opuścili pręty.

(...) Szybko wysłałem Kudriawcewa i Proskuriakowa na halę centralną razem z innymi operatorami, aby opuścili trzony ręcznie. Chłopcy pobiegli. Od razu zrozumiałem absurdalność swojej decyzji – jeżeli trzony nie wejdą do strefy przy odciętych mufach, to nie wejdą również przy wysterowaniu ręcznym. Po chwili wyskoczyłem na korytarz, ale ich już nie było. Po awarii wielokrotnie, codziennie analizowałem swoje decyzje z 26 kwietnia 1986 roku i tylko tę decyzję mam sobie do zarzucenia. Chciałbym zobaczyć człowieka, który zachowałby zimną krew w takiej sytuacji. Dosyć tego, to było moje pierwsze i ostatnie głupstwo. Nastał spokój, bez retardacji, harmonijny spokój i jedna myśl – co można jeszcze zrobić.
Anatolij Diatłow. Czarnobyl. Jak to było?

Wbrew obiegowej opinii pisemne zeznania personelu obecnego w sterowni podczas feralnej nocy, wskazują jednoznacznie że Akimow jako naczelnik zmiany bloku sam w pełni samodzielne podejmował wszystkie kluczowe decyzje. Jako pełniący obowiązki naczelnika zmiany bloku był odpowiedzialny za przeprowadzenie testu. Sam Diatłow miał jedynie nadzorować jego przebieg aby był zgodny z wytycznymi programu. Mimo że nie dopuszczał możliwości uszkodzenia reaktora, cały czas zachowywał stoicki spokój i trzeźwość umysłu i wspólnie w porozumieniu z Akimowem wdrażał przewidziane w taki wypadku procedury awaryjne. Zafałszowany obraz przedstawiony w serialu w którym winę za katastrofę obarcza się Diatłowa sprawia że nie może być on postrzegany w charakterze dokumentu fabularyzowanego.

345345 92fca

Diatłow wychodzi ze sterowni i kieruje się do zapasowego panelu aby odłączyć napęd serwomechanizmów aby pręty mogły same opaść grawitacyjnie do rdzenia.  Idąc korytarzem przez wybite okna widzi porozrzucane grafitowe elementy izolacji prętów paliwowych 

Według słów samego Anatolija Diatłowa, przedstawiona sytuacja wyglądało zupełnie inaczej.

(...) Szybko poszedłem jeszcze kilka metrów korytarzem i na poziomie +10 wyjrzałem z okna i zobaczyłem… a raczej nie zobaczyłem, ścian budynku reaktora. Na całej wysokości od poziomu +12 do +70 były ruiny. Czego jeszcze – nie było widać po ciemku. Poszedłem dalej korytarzem, kolejno na dół schodami i na zewnątrz. Powoli idę dookoła czwartego bloku, później trzeciego. Patrzę w górę. A było na co popatrzeć… istne widowisko. Pomimo, że była noc i słabe oświetlenie, wszystko było doskonale widoczne. Górnej konstrukcji dachu oraz dwóch zewnętrznych ścian nie było. Przez wyłomy było widać stan niektórych pomieszczeń, popękane żelbetowe ściany, spływające potoki wody powodujących spięcia w urządzeniach elektrycznych i wybuchające ogniska pożaru. Pomieszczenie zbiorników gazowych zostało całkowicie zniszczone, zbiorniki są przekrzywione. (...) Na dachu trzeciego bloku i hali chemicznej dostrzegam kilka ognisk pożaru ale niewielkich. Zapewne, powstały przez wyrzucenie fragmentów paliwa ze strefy aktywnej. Być może też od grafitu, chociaż przy mocy 200 MW miał on temperaturę zaledwie 350° С i przeleciawszy w powietrzu powinien się znacząco wychłodzić. Ale rozdrobione paliwo mogło zapalić przy wylocie z aktywnej strefy wyrzucany grafit. Prawda, to wątpliwe. Nie widziałem na ziemi ani jednego kawałka palącego się grafitu. Niepalącego się też nie widziałem, chociaż później jeszcze raz obchodziłem z zewnątrz oba bloki. Ale pod nogi nie patrzyłem, duże kawałki jakoś się nie trafiał, potknąć się nie dało rady w każdym razie.
Anatolij Diatłow. Czarnobyl. Jak to było?

4345345 09872

Odtworzone nagranie jest oryginalnym zapisem rozmów prowadzonych pomiędzy Centralnym Węzłem Łączności Jednostek Straży Pożarnych okręgu kijowskiego a jednostkami w Iwankowie, Prypeci oraz Polesiu. Oryginalne nagranie trwa nieco dłużej.

234234342 cf7cb

Walery Pierewaczenko kieruje się do pomieszczenia dyżurnego służby dozymetrycznej. Zastaje tam przerażonego dyżurnego dozymetrystę, Potrzebuje pobrać dozymetr niestety jedynym dostępnym jest ten o skali do 3,6 R/h. Dowiaduje się że miernik o większej skali jest w sejfie ale nie ma do niego dostępu. Dozymetrysta zauważa u niego pierwsze zmiany skórne na twarzy. Pierewaczenko poleca mu odnalezienie Władimira Saszenoka a sam udaje się na poszukiwania Walerego Chodemczuka.

Tuż po opuszczeniu sterowni Walery Pierewaczenko udał się w kierunku hali reaktora celem udzielenia pomocy poszkodowanym. Przechodząc przez korytarz odpowietrzający przez rozbite okna widział zniszczenia budynku reaktora. Udał się do pokoju dyżurnego służby dozymetrycznej Nikołaja Gorbaczenki aby zasięgnąć informacji o poziomie promieniowania. Już wtedy pojawiły się u niego pierwsze oznaki napromieniowania w postaci opalenizny jądrowej na twarzy. Jedynym dozymetrem jakim dysponował był ten o skali do 3,6 R/h i wówczas jego odczyt wychodził po za skalę. Pierewaczenko polecił mu odnalezienie Władimira Saszenoka który powinien znajdować się w pomieszczeniu 604 a sam udał się na poszukiwania operatora pomp obiegowych Walerego Chodemczuka.

sdfsdfsdf 8bfa1

Gorbacznko po drodze spotyka Kurdaciewa i Prokusariowa wysłanego do ręcznego puszczenia prętów. Z uwagi na niszczenie widny nie mogą dostać się na wyższe poziomy.

Trudno zweryfikować tę informację lecz można założyć że w rzeczywistość mogło dojść do tego spotkania gdyż winda została zniszczona dlatego zmuszeni byli wejść po schodach na poziom +36 . 

werwerwe 96233

Gorbaczenko spotyka jednego z członków personelu. Widząc pierwsze objawy choroby popromiennej u Gorbaczenki, człowiek ten nakazuje mu nie iść dalej a sam rusza na poszukiwania Pierewaczenki.

W rzeczywistość na poziomie +27, Gorbaczenko spotkał Petro Pałamarczuka wysłanego ze sterowni przez Akimowa celem jego odnalezienia gdyż łączność telefoniczna została przerwana. Następnie razem udali się szukać Szaszenoka w pomieszczeniu 604. W tym miejscu scenariusz znacząco rozmija się z prawdziwymi wydarzeniami. 

vsdfds 30c7a

Człowiek ten znajduje Wiktora Perewaczenkę z ciężkimi obrażeniami ciała który prosi go aby go zostawić i szukać Chodemczuka

Kolejna duża rozbieżność. Pierewaczenko w tym czasie poszukiwał Chodemczuka w rejonie pomp obiegowych. Jedynym człowiekiem o tak rozległych obrażeniach (uszkodzony rdzeń kręgowy, liczne oparzenia termiczne i popromienne) mógł być jedynie Władimir Szaszenok na poziomie +24, ale jego powinni odnaleźć Gorbaczenko wraz z Pałamarczukiem. 

gdfdgf 6f74e

Do sterowni powraca Diatłow. Odczyty wskazują że mimo próby opuszczenia przez niego prętów z zapasowego panelu nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Akimow sugeruje ich ręczne włożenie przez stażystów (Kurdaciewa i Prokusariowa). Domaga się włączenie pomp obiegowych, jednak próby nawiązania połączenie telefonicznego nie przynoszą rezultatu. W końcu Diatłow nakazuje jednemu z operatorów włączenie pomp. 

Akimow wspomina o wysłaniu do hali reaktora stażystów, mimo ze zostali oni wysłani już wcześniej, przed opuszczeniem sterowni przez Diatłowa.

wferfsd 1d2b4

Jest godzina 1:30 na miejsce pożaru docierają jednostki straży pożarnej.

W rzeczywistość pożar nie wyglądał aż tak spektakularnie. Odnotowano jedynie kilka małych ognisk na dachu budynku reaktora nr III oraz w maszynowni. Kolejną nieścisłością jest godzina przybycia na miejsce zdarzenia jednostek SWPCz-6 z Prypeci które miało miejsce o 1:35 a nie 1:30. Kolejnym błędem jest ilość wozów strażackich. W akcji gaśniczej brały udział zaledwie trzy pojazdy jednostki z Prypeci: dwie autocysterny AC-40 (ZIŁ-130) oraz samojezdna drabina pożarnicza AL-30 (ZIŁ-131) a nie jako pokazano pięć. 

ertetert 38306

Scena z podniesieniem grafitowego elementu izolacji prętów paliwowych przez jednego ze strażaków miała miejsce w rzeczywistości.

Przyjechaliśmy za 10 czy 15 druga w nocy... Widzieliśmy porozrzucany wokoło grafit. „Czy to jest grafit?” – zapytał Misza. Kopnąłem leżący na drodze kawałek, ale jeden ze strażaków podniósł go. „Jest gorący” – powiedział. Kawałki grafitu były różnych rozmiarów. Jedne wielkie, inne tak małe, że dało się je podnieść... O promieniowaniu nie wiedzieliśmy prawie nic. Nawet ci, co pracowali tu wcześniej, nie mieli pojęcia. W pojazdach nie było wody, więc Misza napełnił zbiorniki i wycelowaliśmy strumień w górę. Potem ci chłopcy, którzy niedługo potem umarli, poszli na dach – Waszczyk Kolia, Wołodia Prawik i inni... Wspięli się po drabinie... i nie widziałem ich więcej.
Grigorij Chmiel, strażak z jednostki z Czarnobyla

fdgdfgdfdgf1111 4c790

Gruzy wyrzucone z reaktora nie uległy zapaleniu. Strażacy działali jedynie na dachu budynku reaktora nr III (SWPCz-6) oraz od południowej strony maszynowni (WPCz-2). Także powyższa scena jest fikcją. Ponadto widzimy co najmniej kilkunastu strażaków należących do jednostki z Prypeci choć w rzeczywistości było ich zaledwie siedmiu. 

ewerwe 3a21c

Pokazana wyżej samojezdna drabina pożarnicza AL-30 (ZIŁ-131) należała do SWPCz-6 a nie WPCz-2 jak sugeruje oznakowanie na drzwiach.

dfsdfsd a855c

W korytarzu Kurdaciew i Prokusariow spotykają człowieka który niesie Wiktora Perewaczenkę.

Takie spotkanie miało rzeczywiście miejsce, tylko z innymi osobami i innych okolicznościach. Doszło do spotkania Wiktora Perewaczenki, Kurdaciewa i Proskusariowa z Aleksandrem Juwczenką i Jurijem Tregubem. Również żaden poszkodowany (za wyjątkiem Chodemczuka, którego nie odnaleziono) nie został pozostawiony na terenie elektrowni co sugeruje powyższa scena.

Zaczęliśmy szukać drogi do sterowni bloku czwartego ale po drodze spotkaliśmy trzy osoby (Aleksandra Kudriawcewa, Walerego Pierewaczenke oraz Wiktora Proskuriakowa) wysłanych przez Diatłowa do hali głównej reaktora, by włożyć pręty ręcznie. Tregub pobiegł do sterowni poinformować co widzieliśmy, a ja udałem się z nimi. Powiedziałem im że polecenie jakie otrzymali jest niewykonalne, bo hala główna reaktora jeż nie istnieje. Odpowiedzieli lekceważąco, że widziałem ją tylko z niższego poziomu, a oni idą zobaczyć ją z wyższych pięter.
Aleksander Juwczenko

asdasdas34567890 b259c

Napotkany członek personelu pomaga napotkanym otworzyć masywne drzwi aby dostali się oni do hali reaktora.

Ta scena również miała miejsce tylko w tak jak wspomniano wyżej w innym składzie. Wówczas od grupy odłączył się Tregub który udał się do sterowni zameldować o stanie uszkodzenia budynku reaktora. Pozostali tylko Perewaczenko, Kurdaciew, Proskusariow oraz Aleksandr Juwczenko (najwyraźniej scenarzyści w jednej postaci postanowili połączyć kilka innych). Udało im się otworzyć drzwi. Przed drzwiami pozostał jedynie Juwczenko a reszta weszła do środka widząc gruzy. Przebywali tam poniżej minuty ale to wystarczyło aby otrzymali śmiertelne dawki. Pozostanie przed drzwiami uchroniło Juwczenkę od niechybnej śmierci. Powstaje tu brak ciągłości czasowej gdyż opalenizna jądrowa którą zauważył Gorbacznko u Perewaczenki powstała właśnie wskutek tej sytuacji mimo że w serialu miała już miejsce. 

Wspięliśmy się na półkę ale tam było tylko jakieś małe pomieszczenie. Dlatego że wszedłem ostatni, zostałem za drzwiami, bo już się nie zmieściłem. Wzięli ode mnie latarkę i weszli do środka, a ja zostałem za drzwiami. Stałem tam i nasłuchiwałem ich reakcji na to co zobaczyli. Popatrzyli po sobie, porównali to co zostało, do krateru wulkanu i wyszli. Stwierdzili, że oni już nic nie mogą zrobić. (...) Wszyscy trzej umarli wkrótce potem. Drzwi i ściana, za którymi stałem uratowały moje życie. To było jedyne szczęście w nieszczęściu, choć otrzymałem wysoką dawkę promieniowania. Zrobiliśmy wszystko co było możliwe. Najgorszym uczuciem było to że nic innego nie mogliśmy zrobić.
Aleksander Juwczenko
 

werweer d4704

Do sterowni wchodzi Prosukariow informując czego był świadkiem. Toptunow prowadzi go do punktu medycznego. 

(...) Wrócili Sasza Kudriawcew i Witia Proskuriakow. Jako starszy wiekiem i stopniem, większość operatorów nazywałem niepełnymi, zdrobniałymi imionami. Po imieniu i po imieniu ojca (tzw. imię odojcowskie) zwracałem się do osób z kim miałem naciągane stosunki. Takie, zresztą, szybko mijały. Saszy i Wiktorowi też nie udało się dostać na salę centralną ze względu na gruzy.
Anatolij Diatłow. Czarnobyl. Jak to było?

rfeter 01798

Diatłow wydaje polecenie Akimowowi wezwania następnej zmiany.

Nie jest do końca jasna kto wydał tę decyzję. Na procesie winą obarczona dyrektora elektrowni Wiktora Briuchanowa.

cbvbcbc 9b9aa

Środek nocy. W swoim mieszkaniu w Prypeci śpi dyrektor elektrowni Wiktor Briuchanow. Budzi go telefon. Głos w słuchawce informuje go o wypadku w elektrowni. Dyrektor nakazuje powiadomienie również naczelnego inżyniera, Nikołaja Fomina.

Prawda. Już kilka minut po awarii dyrektor został powiadomiony o sytuacji (według różnych źródeł pomiędzy 1:30 a 1:35). 

26 kwietnia w nocy byłem w moim mieszkaniu w Prypeci, spałem. Kilkanaście minut po wypadku około drugiej w nocy, zadzwonił do mnie szef wydziału chemicznego i powiadomił mnie o awarii. Natychmiast po tym telefonie, zadzwoniłem do naczelnika zmiany bloku (Aleksandra Akimowa) lecz nie odpowiadał. Również w centrali sterowania blokiem nikt nie podnosił słuchawki. Potem zadzwoniłem do dyżurnego oficera milicji i nakazałem powiadomić wszystkich kluczowych pracowników i członków lokalnych władz o wypadku i wezwać ich do stawienia w sztabie obrony cywilnej który mieścił się w schronie na terenie elektrowni. Szybko się ubrałem, wybiegłem na ulicę i wsiadłem do autobusu zakładowego przedsiębiorstwa transportowego którym dotarłem do elektrowni. Po przybyciu na miejsce zobaczyłem że budynek czwartego reaktora nie ma górnej konstrukcji dachu.
Wiktor Briuchanow w wywiadzie z 2000 roku

csdfsf c8a77

Pod budynkiem elektrowni na przybycie Briuchanowa oczekuje Nikołaj Fomin.

Według relacji Diatłowa, Fomin rzeczywiście niedługo po awarii przybył do elektrowni. Ponadto dyrektor przyjechał jednym z zakładowych autobusów a nie własnym samochodem.

werwerw 6aa4a

Fomin i Briuchanow wchodzą do zakładowego schronu elektrowni.

Sztab kryzysowy został zorganizowany według typowej procedury w takich wypadkach i mieścił się pod budynkiem administracyjno-socjalnym (ABK-1) w schronie zakładowej Obrony Cywilnej. 

te 4ccda

Zaciekawieni sytuacją mieszkańcy Prypeci udają się na pobliski most skąd doskonale widać elektrownię

Jest to dosyć popularny mit o moście śmierci. Jak głosi popularna miejska legenda, zaniepokojeni mieszkańcy przychodzili tutaj obserwować wydobywającą się z reaktora łunę, a w późniejszym czasie, o ile było to możliwe, rozwój sytuacji w elektrowni. Zgodnie z historią, wszyscy obserwatorzy tamtejszych wydarzeń zmarli. Właśnie stąd przyjęła się nazwa „Most Śmierci”. Jest to oczywiście powielany mit gdyż w rzeczywistości żaden z mieszkańców znajdujących się w mieście 26 i 27 kwietnia nie zachorował na chorobę popromienną

4534534 8f82e

W sztabie kryzysowym spotykają się Briuchanow, Diatłow i Fomin.

(...) Zostałem zawołany do telefonu.W słuchawce odezwał się W. P. Briuchanow. Nie pamiętam co dokładnie mówił, zdaje się, powiedział: „Przyjdź do sztabu obrony cywilnej”. Zabrałem z sobą trzy wykresy na taśmach: dwa z odczytem mocy reaktora i ciśnienia w pierwszym obiegu. Umyłem się pod natryskiem, zgodnie z regulaminem, najpierw zimną, a później gorącą wodą. W bunkrze było dużo ludzi, z elektrowni i mi nieznanych. Zobaczyłem Wołodię Babiczewa, naczelnika zmiany bloku. Około trzech godzin temu powiedziałem A. Akimowowi, żeby go zmieniono. No i zmieniono. Spytałem: „Dlaczego tu?”. On odpowiedział: „Tam nie wpuszczają”. I Babiczew poszedł zmienić Akimowa. Niestety, Sasza pozostał na bloku nawet po zmianie. Poszedłem do kolejnego pomieszczenia w bunkrze. Dyrektor W. Briuchanow, jak zawsze chorobliwie niegadatliwy, milczący. O nic mnie nie wypytywał. Dosiadłem się, rozłożyłem wykresy mocy i ciśnienia. Przy czym powiedziałem: „Jakieś nieprawidłowe zachowanie się SUZ (systemu prętów kontrolnych)”. To wszystko, nic więcej nie mówiłem. Briuchanow przygnębiony, milczał. Do stołu podszedł pułkownik jakichś wojsk, zaczął wypytywać dyrektora o skalę zniszczeń na sprawozdanie dla góry, ile metrów kwadratowych dachu i coś tam jeszcze. Na moje słowa – piszcie, jest zburzony czwarty blok – pułkownik zarozumiale zignorował. Ciągle ciągnęło mnie na torsję, wybiegłem z bunkra w górę, gdzie I.N. Carenko pomógł mi wsiąść do karetki.
Anatolij Diatłow. Czarnobyl. Jak to było?

Zgodnie z powyższą relacją powyższa scena to fikcja.

dfgdfgdfg c3164Leonid Toptunow rozmawia z ciężko rannym członkiem personelu który we wcześniejszych scenach pomagał otworzyć wrota Kudriawcewowi i Proskuriakowowi.

Jak wspomniałem wyżej w serialu osoba ta łączy w sobie kilku bohaterów także w tym momencie trudno wywnioskować z kim Toptunow mógł rozmawiać. Faktem jest że wszyscy poszkodowani natychmiast zostali ewakuowani ze strefy wypadku także należy podejrzewać że i ta scena nie miała miejsca w rzeczywistości. 

vxc 125f2

Pożar u podnóża budynku reaktora został opanowany. Strażacy podejmują próbę gaszenia ognia w górnych sekcjach budynku.

Kwestia akcji gaśniczej została już omówiona wcześniej. 

cddsfsdfs 31da4

Trwa akcja gaśnicza.

Akcja gaśnicza nie była aż tak spektakularna. Również dyslokacja pojazdów jest zupełnie inna niż w rzeczywistości.

Gdy przybyłem na teren elektrowni zobaczyłem zniszczenia na wydziale aparatury czwartego bloku energetycznego i pożar na dachu wydziału aparatury trzeciego. Ogień był w wielu miejscach i na różnych wysokościach - od 12.5 do 71.5 metra. Samochody podłączone były do hydrantów. (...) Po narożnych schodach wszedłem na dach maszynowni. Strażak Priszczepa W. A. zameldował: "Likwidujemy pożar na dachu." Ale to i sam zobaczyłem. Dałem rozkaz przygotowania jeszcze jednej prądnicy i zabezpieczenia się linką ratowniczą. Powiedziałem. żeby nic lać wody bez potrzeby. Na powierzchni 200 - 500 metrów kwadratowych zapadł się dach. Poprzez strażaka Szawreja L.N. przekazałem rozkaz: WPCz-2 pozostanie na dachu hali maszyn, a SWPCz-6 i inni niech wejdą na dach trzeciego bloku energetycznego i tam gaszą pożar. Potem pobiegłem do naczelnika zmiany elektrowni. Po drodze ustaliłem, że wewnątrz hali maszyn nie ma ognia. Obejrzeliśmy czwarty blok. Poprzez uszkodzone panele można było zobaczyć kanał przewodowy - nie było w nim pożaru. Jednakże w centralnej sali wyraźnie było widać ni to zorzę, ni to świecenie. Co to? Przecież w centralnej sali, oprócz "piątaka" reaktora nic nie ma - nie ma tam co płonąć. Doszliśmy do wniosku, że świecenie pochodzi od reaktora. Zadzwoniłem i scharakteryzowałem sytuację z poleceniem przekazania meldunku do Kijowa. Poleciłem też żeby operator radiostacji połączył się z drugą częścią WPCz-2 i skierował ją na budynek reaktora, na pomoc SWPCz-6. Założyłem respirator. Wszedłem na dach hali reaktora IlI bloku żeby się przekonać jaka jest sytuacja. Ciśnienie wody było słabe. Wydałem rozkaz, aby dwa samochody pompowały wodę do sieci. Skierowałem się do wydziału aparatury poprzez korytarz transportowy czwartego bloku. Nie było tam jednak możliwości przejścia, gdyż silnym strumieniem płynęła woda. W tym czasie z dachu zszedł W.P. Prawik i zameldował o sytuacji. Razem z nim zeszło jeszcze siedem osób. Wszyscy się źle czuli: mdliło ich.
Leonid Tielatnikow, dowódca akcji gaśniczej

Rozlokowanie pojazdów straży z 28 kwietnia pozostawionych po akcji gaśniczej.

  • 1. Autocysterna AC-40 (ZIŁ-130) [SWPCz-6]
  • 2. Samojezdna drabina samochodowa AL-30 (ZIŁ-131) [SWPCz-6]
  • 3. Autocysterna AC-40 (ZIŁ-130) oraz autocysterna AC-40 (Ural-375) [WPCz-2]

tsjerntonu06 e3326

5t345343 fcf65

Akimow wraz Toptunowem nie wierzą w zniszczenie reaktora. Postanawiają ręcznie otworzyć zawory wody zasilającej,

To prawda. Około 6 rano Akimow został zastąpiony przez przybyłego na wezwanie dyrektora elektrowni, naczelnika zmiany Władimira Babiczewa. Mimo wszystko wraz z Toptunowem pozostał na terenie elektrowni. Wierząc, że przepływ wody do reaktora został gdzieś zablokowany przez zamknięte zawory, udali się do częściowo zniszczonego pomieszczenia wody zasilającej na poziomie +24 aby je otworzyć. sfwrwer e3a70

Dyrektor elektrowni referuje zebranym przedstawicielom Komitetu Wykonawczego miasta Prypeć rozmiar awarii. 

Cała scena nigdy nie wydarzyła się w rzeczywistości. Co prawda zarządzono w mieście  spotkanie kryzysowe w związku z wypadkiem ale w wydziale Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przy Komitecie Wykonawczym miasta Prypeć a nie w schronie w elektrowni. Również tam podjęto decyzję o zablokowaniu dla osób cywilnych głównych dróg wylotowych z miasta. W tym celu z Kijowa sprowadzono kilkuset milicjantów których nie poinformowano o awarii. Decyzja o blokadzie dróg miała na celu ograniczenie przemieszczania się osób cywilnych oraz zabezpieczenie głównych tras komunikacyjnych dla służb ratowniczych

42342342 8f865

Anatolij Sitnikow zastępuje na stanowisku Anatolija Diatłowa. Briuchanow wraz Fominem nakazują mu naocznie upewnić się o stanie reaktora.

Wezwany wraz z dzienną zmianą do elektrowni został zastępca naczelnego inżyniera Anatolij Sitnikow. Jego stanowisko było równorzędne Diatłowowi, z tym że odpowiadał za dwa pierwsze bloki (I i II) a Diatłow za dwa kolejne (III i IV). Nad ranem zajął stanowisko Diatłowa z powodu jego złego stanu zdrowia. Z powodu niewielu, nieraz sprzecznych relacji koniecznym była dokładna naoczna inspekcja uszkodzeń reaktora, zwłaszcza że już robiło się widno i było to możliwe. Zadanie to przypadło Diatłowowi lecz z powodu złego stanu zdrowia zastąpił go Sitnikow. Nie był on w żaden sposób do tego zmuszony jak przedstawiono to w serialu. Sam podjął decyzję. 

Po wyjściu (...) spotkałem w korytarzu W. Czugunowa i A. Sitinkowa, ubranych już z uwzględnieniem panujących warunków radioaktywnych. Ja miałem na sobie zwykłe ubranie robocze i półbuty. Przydałaby się lepsza podeszwa, która uchroniłaby nogi od poparzeń, dotychczasowe się nie nadawały. Ale co w takich butach za chodzenie? I tak nie zwracałem wówczas na to uwagi. Maski gazowe strasznie przeszkadzały w oddychaniu – znalazłem gdzieś jedna parę, to ją zaraz zrzuciłem i więcej nie wkładałem. Mówili, że rozkaz inspekcji 4-tego bloku wydał sam Briuchanow, który wówczas znajdował się w bezpiecznej strefie cywilnej. Nie miałem wtedy czasu i chęci do rozmowy, powiedziałem tylko, że nie ma na co patrzeć i poszedłem dalej na 4-ty blok. (....) Wtedy zaczęły objawiać się ciągłe, nieprzerwane mdłości. Straszne. Nie ma co opisywać. Opisywali nieraz ci… którzy tego nie przeżyli. (...)
Anatolij Diatłow. Czarnobyl. Jak to było

fsfsdfsdfd 97277

Z powodu postępującego zatrucia promieniowaniem spowodowanego dawką ponad 15 Gy (dwukrotna dawka śmiertelna), nie mieli wystarczających sił aby otworzyć wszystkie zawory, mimo wszystko przez kilka próbowali tego dokonać. Nad ranem obaj zostali przetransportowani do szpitala w Prypeci gdzie udzielono im podstawowej opieki medycznej.

34534534 3542b

Co do samego zdarzenia pojawiają się dwie całkowicie sprzeczne relacje:

A. Sitnikow po przeglądzie bloku, gdzie dostał sporą dawkę, ale nie śmiertelną, po prostu zrozumiał, że reaktor czwarty jest całkiem zniszczony. O czym i zameldował. Nie był na dachu, nie patrzył na reaktor z góry. Co prawda podjął próbę dostania się na górę, ale metalowe drzwi skutecznie uniemożliwiały tę akcję. (...) Nie mogę zrozumieć, dlaczego Sitnikow wiedząc o zniszczeniu reaktora uczestniczył w akcji uruchomienia dopływu wody. Wtedy też otrzymał całkiem niezłą dawkę. Inni działali, niewiedzą o skali zniszczeń.
Anatolij Diatłow. Czarnobyl. Jak to było

oraz

(Sitnikow) Zbadał cały budynek bloku reaktora, następnie wspiął się na dach jednostki „B” oraz na dach jednostki „C” skąd spojrzał na reaktor w wyniku czego otrzymał dawkę 1 500 R (390 mC/kg)
Grigorija Medwedew. The Truth About Chernobyl

Podsumowując, wątek Sitnikowa zmuszonego siłą do wejścia na dach bloku w serialu jest nieprawdziwy.

65635454 f3ec4

Z budynku reaktora unosi się czarny dym.

l7vliXT a7137

Jest to nieprawda. Przez kilka dni jedynie widać było wydobywającą się parę wodną co widać na powyższym zdjęciu z 26 kwietnia. Co więcej pokazany żuraw nie powinien się tam znaleźć w tym okresie.

dfgfdgdffd56 b3b4c

Do szpitala podjeżdżają pierwsze karetki z poszkodowanymi. 

Tak. Co więcej nawet model karetki jest zgodny z rzeczywistością gdyż były to samochody RAF-2203

rtertertert 8f5c4

Walerij Legasow zostaje powiadomiony o włączeniu go do komisji śledczej badającej przyczyny katastrofy.

Legasow został powołany w charakterze eksperta z ramienia Instytutu Energi Atomowej im. I. Kurczatowa do komisji śledczej ustanowionej w celu zbadania przyczyn awarii Czarnobylskiej już 26 kwietnia.

546546456 bf2ef

Czarna chmura znad elektrowni zmierza w kierunku miasta.

Jest to fikcja. Jak wyżej wspomniano z elektrowni nie wydobywał się czarny dym. Co więcej, masy powietrza zawierające cząsteczki promieniotwórcze w pierwszych dniach awarii ominęły miasto od północy i zachodu.

5445 c9a13

 Zniszczony budynek reaktora.

53414973 2053267204791216 8785216846459568128 o 16bfe

 Jak widać twórcy wzorowali się na autentycznych zdjęciach, choć powyższe pochodzi z maja.


Analizy kolejnych odcinków będą ukazywały się sukcesywnie tydzień po premierze odcinka. Powyższa analiza powstała m. in. w oparciu o publikacje:

  • Anatolij S. Diatłow: Czernobyl. Kak eto było. Kijów 1995
  • Grigorij Medwedew: The Truth About Chernobyl. 1987
  • Grigorij Medwedew: Czernobylskaja tietrad. 1989
  • Zores Medwedew: The Legacy of Chernobyl. 1992
  • Jurij N. Szczerbak: Czernobyl. 1991
  • fragmentów z pamiętnika Leonida Tielatnikowa
  • wywiadu z Aleksandrem Juwczenką w tygodniu New Scientist z 2004 roku
  • wywiadu z Wiktorem Briuchanowem w gazecie Fakty I Komentati z 2000 oraz 2010 roku

Autor zwraca uwagę że w powyższej analizie mogło dojść do błędów z uwagi na fakt że w zależności od źródła niektóre relacje świadków tamtych wydarzeń były sprzeczne. Zauważone błędy w analizie proszę zgłaszać w formularzu kontaktowym lub bezpośrednio na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub poprzez prywatną wiadomość na Facebooku.