Kilka dni temu miał premierę długo zapowiadany miniserial fabularny opowiadający o katastrofie czarnobylskiej zrealizowany przez HBO wraz z telewizją Sky o którym już dwa lata temu wspominaliśmy. Według zapewnień twórców miał on w jak największym stopniu opierać się na rzeczywistych wydarzeniach oraz bohaterach. Poniżej przyjrzymy się czy rzeczywiście się to udało.
W pierwszych minutach serialu przenosimy się do Moskwy, do mieszkania Walerija Legasowa. Jest 26 kwietnia 1988 roku, za kilkanaście minut miną dokładnie dwa lata od wypadku. Legasow, kończy nagrywać na taśmy magnetofonowe swoje przemyślenia dotyczące awarii, za głównego jej sprawcę uważa Anatolija Diatłowa, ówczesnego zastępcę naczelnego inżyniera elektrowni który przez swoją niekompetencję, butę miał wydać szereg błędnych decyzji i w rezultacie doprowadzić do katastrofy. Następnie taśmy ukrywa w tajemnicy poza swoim mieszkaniem. Sposób ukrycia taśm sugeruje że mógł on być pod stałą obserwacją osób trzecich. Kilka minut później, dokładnie o 1:24 popełnia samobójstwo przez powieszenie w swoim gabinecie.
Walerij Legasow, działający w charakterze eksperta z ramienia Instytutu Energi Atomowej im. I. Kurczatowa przy komisji śledczej do zbadania przyczyn awarii Czarnobylskiej za główną przyczynę wypadku uważał błędy konstrukcyjne reaktora (m. in. wzrost reaktywności przy zwiększeniu ilości pary w rdzeniu oraz niestabilność poniżej pewnego progu mocy). Członków personelu elektrowni skazanych w tak zwanym Procesie Czarnobylskim na wieloletnie więzienie uważał za kozłów ofiarnych, a sam proces za pokazowy mający jedynie charakter symboliczny. W żadnym swoim wystąpieniu publicznym ani publikacji nie przypisywał winy Anatolijowi Diatłowowi (tym samym już w pierwszych minutach pierwszego odcinka pojawia się duża rozbieżność w stosunku do rzeczywistości co rzutuje na całą fabułę). Ten pogląd podzielało jedyne wąskie grono osób, z uwagi na fakt kwestionowania niezawodności radzieckiej myśli technicznej. Zwłaszcza że wielu wysokich przedstawicieli nauki brało czynny udział w projektowaniu reaktora w tym uważny za jednego z ojców projektu RBMK - Anatolij Aleksandrow, ówczesny prezydent Instytutu Energi Atomowej.
Samobójcza śmierć Legasowa była efektem głębokiej depresji wywołanej m.in. gwałtownym załamaniem jego stanu zdrowia wskutek długotrwałego przebywania w strefie o podwyższonym promieniowaniu oraz ostracyzmem ze strony społeczności naukowej (mimo szeregu zasług naukowych jego kandydatura do Rady Naukowej i Technicznej Instytutu Energi Atomowej została odrzucona. W latach 1986-87 dwukrotnie pretendował do tytułu Bohatera Pracy Socjalistycznej, ale za każdym razem władze centralne nie zdecydowały się uhonorować go tym wyróżnieniem). Teoria o rzekomym morderstwie i upozorowaniu samobójstwa również nie znalazła dotychczas potwierdzenia. Treść nagrań dotyczyła w większości sytuacji po wypadku. Miały one charakter luźnych przemyśleń. Również data śmierci w serialu została błędnie przedstawiona gdyż miała ona miejsce 27 kwietnia a nie 26 jak pokazano.
Prypeć, 26 kwietnia 1986. Mieszkanie Ludmiły i Wasilija Ignatenki. Z okna ich mieszkania widać moment wybuchu budynku reaktora, po chwili słychać huk oraz wstrząs.
Zdarzenie to nie mogło mieć miejsca gdyż wybuch nie był tak silny aby wstrząs był odczuwalny w ich mieszkaniu oddalonym o niecałe cztery kilometry od elektrowni. Co więcej w samej elektrowni wstrząs był odczuwalny jedynie w sekcji najbliżej reaktora. Późniejsze relacje świadków utożsamiały odgłos wybuchu z odległym głuchym grzmotem lub odgłosem samolotu przekraczającego barierę dźwięku na dużej wysokości co było dość częstym zjawiskiem gdyż w sąsiedztwie mieściło się lotnisko wojskowe a w okolicy przebiegał korytarz powietrzny. Również sam fakt przebywania Wasilija Ignatenki w swoim mieszkaniu w trakcie pełnienia dyżuru bojowego budzi pewne wątpliwości (mimo że remiza mieściła się w sąsiednim budynku) gdyż jednostka straży była zawodowa nie ochotnicza.
Z sufitu opada pył, zdezorientowani operatorzy panicznie szukają wyjaśnienia zaistniałej sytuacji u oszołomionego Anatolija Diatłowa. Do pomieszczenia wbiega Wiaczesław Brażnik informujący o pożarze w hali turbin. Na podstawie tych cząstkowych przesłanek Diatłow ocenia że doszło do wybuchu zbiornika awaryjnego na poziomie +71, a sam reaktor jest nienaruszony. Kolejno pojawia się tam Walery Pierewaczenko informujący o tym że reaktor został zniszczony. Akimow informuje Diatłowa że pręty regulujące nie zostały na całej swej długości wsunięte do rdzenia. Diatłow wydaje dwóm operatorom polecenie włączenia pomp awaryjnych i pompowania wody do rdzenia, sam udaje się do zapasowego panelu żeby odłączyć napęd serwomechanizmów aby pręty mogły same opaść grawitacyjnie do rdzenia.
Nastąpiła eksplozja, powietrze wypełniło się pyłem, zgasły wszystkie światła zanim po chwili uruchomiło się zasilanie awaryjne. Operatorzy początkowo sądzili że doszło zaledwie do rozerwania części kanałów paliwowych. Zaczęli wdrażać procedury awaryjne. Po chwili do sterowni wpadł Walery Pierewaczenko, naczelnik zmiany wydziału reaktora informując o sytuacji której był świadkiem kilkadziesiąt sekund wcześniej w hali reaktora (poziom +50), gdzie ciśnienie wysadzało 350 kg grafitowe bloki z kanałów paliwowych oraz o późniejszej eksplozji w budynku reaktora której był świadkiem biegnąc korytarzem odpowietrzającym. Po kilkudziesięciu sekundach do sterowni dociera starszy operator wydziału turbin Wiaczesław Brażnik który zgłasza pożar w hali turbin skąd przybiegł. Aby ocenić rzeczywisty rozmiar pożaru wraz z nim do maszynowni udali się zastępca naczelnika 2. wydziału turbin Razim Dawletbajew oraz Petro Pałamarczuk. Po dotarciu na miejsce zobaczyli zniszczone elementy konstrukcyjne dachu oraz wiele ognisk pożarów na poziomach 0 i +12. W tym czasie naczelnik zmiany bloku Aleksandr Akimow podejmował próby kontaktu telefonicznego ze straż pożarną i naczelnikami wydziałów elektrycznych oraz pozostałych wydziałów, prosząc o przywrócenie zasilania elektrycznego dla pomp wody zasilającej, usunięcie wodoru z generatorów i wdrożenie innych procedur awaryjnych, tak aby ustabilizować sytuację i zminimalizować uszkodzenia. Ponadto na filmie w pomieszczeniu sterowni widzimy siedmioro ludzi, choć w momencie wypadku było ich w rzeczywistości kilkunastu.
W kolejnej scenie widzimy Aleksandra Akimowa który mówi do jednego z operatorów - Leonida Toptunowa że czuje w ustach metaliczny posmak, co było prawdą gdyż był to skutek jonizacji powietrza. By za wszelką cenę schłodzić reaktor, Akimow próbował włączyć wszystkie pompy chłodzące lecz bezskutecznie. Posłał więc przybyłych z hali turbin Pałamarczuka i Dawletbajewa, by sprawdzili co się dzieje z pompami. Równocześnie Diatłow polecił Tregubowi i Pierewaczence otworzyć ręcznie zawory na rurociągu.
Kolejno Anatolij Diatłow wydał polecenie (szkolącym się na starszych operatorów reaktora) Aleksandrowi Kudriawcewowi oraz Wiktorowi Proskuriakowowi aby udali się do hali centralnej (poziom + 50) i ręcznie opuścili pręty.
Wbrew obiegowej opinii pisemne zeznania personelu obecnego w sterowni podczas feralnej nocy, wskazują jednoznacznie że Akimow jako naczelnik zmiany bloku sam w pełni samodzielne podejmował wszystkie kluczowe decyzje. Jako pełniący obowiązki naczelnika zmiany bloku był odpowiedzialny za przeprowadzenie testu. Sam Diatłow miał jedynie nadzorować jego przebieg aby był zgodny z wytycznymi programu. Mimo że nie dopuszczał możliwości uszkodzenia reaktora, cały czas zachowywał stoicki spokój i trzeźwość umysłu i wspólnie w porozumieniu z Akimowem wdrażał przewidziane w taki wypadku procedury awaryjne. Zafałszowany obraz przedstawiony w serialu w którym winę za katastrofę obarcza się Diatłowa sprawia że nie może być on postrzegany w charakterze dokumentu fabularyzowanego.
Diatłow wychodzi ze sterowni i kieruje się do zapasowego panelu aby odłączyć napęd serwomechanizmów aby pręty mogły same opaść grawitacyjnie do rdzenia. Idąc korytarzem przez wybite okna widzi porozrzucane grafitowe elementy izolacji prętów paliwowych
Według słów samego Anatolija Diatłowa, przedstawiona sytuacja wyglądało zupełnie inaczej.
Odtworzone nagranie jest oryginalnym zapisem rozmów prowadzonych pomiędzy Centralnym Węzłem Łączności Jednostek Straży Pożarnych okręgu kijowskiego a jednostkami w Iwankowie, Prypeci oraz Polesiu. Oryginalne nagranie trwa nieco dłużej.
Walery Pierewaczenko kieruje się do pomieszczenia dyżurnego służby dozymetrycznej. Zastaje tam przerażonego dyżurnego dozymetrystę, Potrzebuje pobrać dozymetr niestety jedynym dostępnym jest ten o skali do 3,6 R/h. Dowiaduje się że miernik o większej skali jest w sejfie ale nie ma do niego dostępu. Dozymetrysta zauważa u niego pierwsze zmiany skórne na twarzy. Pierewaczenko poleca mu odnalezienie Władimira Saszenoka a sam udaje się na poszukiwania Walerego Chodemczuka.
Tuż po opuszczeniu sterowni Walery Pierewaczenko udał się w kierunku hali reaktora celem udzielenia pomocy poszkodowanym. Przechodząc przez korytarz odpowietrzający przez rozbite okna widział zniszczenia budynku reaktora. Udał się do pokoju dyżurnego służby dozymetrycznej Nikołaja Gorbaczenki aby zasięgnąć informacji o poziomie promieniowania. Już wtedy pojawiły się u niego pierwsze oznaki napromieniowania w postaci opalenizny jądrowej na twarzy. Jedynym dozymetrem jakim dysponował był ten o skali do 3,6 R/h i wówczas jego odczyt wychodził po za skalę. Pierewaczenko polecił mu odnalezienie Władimira Saszenoka który powinien znajdować się w pomieszczeniu 604 a sam udał się na poszukiwania operatora pomp obiegowych Walerego Chodemczuka.
Gorbacznko po drodze spotyka Kurdaciewa i Prokusariowa wysłanego do ręcznego puszczenia prętów. Z uwagi na niszczenie widny nie mogą dostać się na wyższe poziomy.
Trudno zweryfikować tę informację lecz można założyć że w rzeczywistość mogło dojść do tego spotkania gdyż winda została zniszczona dlatego zmuszeni byli wejść po schodach na poziom +36 .
Gorbaczenko spotyka jednego z członków personelu. Widząc pierwsze objawy choroby popromiennej u Gorbaczenki, człowiek ten nakazuje mu nie iść dalej a sam rusza na poszukiwania Pierewaczenki.
W rzeczywistość na poziomie +27, Gorbaczenko spotkał Petro Pałamarczuka wysłanego ze sterowni przez Akimowa celem jego odnalezienia gdyż łączność telefoniczna została przerwana. Następnie razem udali się szukać Szaszenoka w pomieszczeniu 604. W tym miejscu scenariusz znacząco rozmija się z prawdziwymi wydarzeniami.
Człowiek ten znajduje Wiktora Perewaczenkę z ciężkimi obrażeniami ciała który prosi go aby go zostawić i szukać Chodemczuka
Kolejna duża rozbieżność. Pierewaczenko w tym czasie poszukiwał Chodemczuka w rejonie pomp obiegowych. Jedynym człowiekiem o tak rozległych obrażeniach (uszkodzony rdzeń kręgowy, liczne oparzenia termiczne i popromienne) mógł być jedynie Władimir Szaszenok na poziomie +24, ale jego powinni odnaleźć Gorbaczenko wraz z Pałamarczukiem.
Do sterowni powraca Diatłow. Odczyty wskazują że mimo próby opuszczenia przez niego prętów z zapasowego panelu nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Akimow sugeruje ich ręczne włożenie przez stażystów (Kurdaciewa i Prokusariowa). Domaga się włączenie pomp obiegowych, jednak próby nawiązania połączenie telefonicznego nie przynoszą rezultatu. W końcu Diatłow nakazuje jednemu z operatorów włączenie pomp.
Akimow wspomina o wysłaniu do hali reaktora stażystów, mimo ze zostali oni wysłani już wcześniej, przed opuszczeniem sterowni przez Diatłowa.
Jest godzina 1:30 na miejsce pożaru docierają jednostki straży pożarnej.
W rzeczywistość pożar nie wyglądał aż tak spektakularnie. Odnotowano jedynie kilka małych ognisk na dachu budynku reaktora nr III oraz w maszynowni. Kolejną nieścisłością jest godzina przybycia na miejsce zdarzenia jednostek SWPCz-6 z Prypeci które miało miejsce o 1:35 a nie 1:30. Kolejnym błędem jest ilość wozów strażackich. W akcji gaśniczej brały udział zaledwie trzy pojazdy jednostki z Prypeci: dwie autocysterny AC-40 (ZIŁ-130) oraz samojezdna drabina pożarnicza AL-30 (ZIŁ-131) a nie jako pokazano pięć.
Scena z podniesieniem grafitowego elementu izolacji prętów paliwowych przez jednego ze strażaków miała miejsce w rzeczywistości.
Gruzy wyrzucone z reaktora nie uległy zapaleniu. Strażacy działali jedynie na dachu budynku reaktora nr III (SWPCz-6) oraz od południowej strony maszynowni (WPCz-2). Także powyższa scena jest fikcją. Ponadto widzimy co najmniej kilkunastu strażaków należących do jednostki z Prypeci choć w rzeczywistości było ich zaledwie siedmiu.
Pokazana wyżej samojezdna drabina pożarnicza AL-30 (ZIŁ-131) należała do SWPCz-6 a nie WPCz-2 jak sugeruje oznakowanie na drzwiach.
W korytarzu Kurdaciew i Prokusariow spotykają człowieka który niesie Wiktora Perewaczenkę.
Takie spotkanie miało rzeczywiście miejsce, tylko z innymi osobami i innych okolicznościach. Doszło do spotkania Wiktora Perewaczenki, Kurdaciewa i Proskusariowa z Aleksandrem Juwczenką i Jurijem Tregubem. Również żaden poszkodowany (za wyjątkiem Chodemczuka, którego nie odnaleziono) nie został pozostawiony na terenie elektrowni co sugeruje powyższa scena.
Napotkany członek personelu pomaga napotkanym otworzyć masywne drzwi aby dostali się oni do hali reaktora.
Ta scena również miała miejsce tylko w tak jak wspomniano wyżej w innym składzie. Wówczas od grupy odłączył się Tregub który udał się do sterowni zameldować o stanie uszkodzenia budynku reaktora. Pozostali tylko Perewaczenko, Kurdaciew, Proskusariow oraz Aleksandr Juwczenko (najwyraźniej scenarzyści w jednej postaci postanowili połączyć kilka innych). Udało im się otworzyć drzwi. Przed drzwiami pozostał jedynie Juwczenko a reszta weszła do środka widząc gruzy. Przebywali tam poniżej minuty ale to wystarczyło aby otrzymali śmiertelne dawki. Pozostanie przed drzwiami uchroniło Juwczenkę od niechybnej śmierci. Powstaje tu brak ciągłości czasowej gdyż opalenizna jądrowa którą zauważył Gorbacznko u Perewaczenki powstała właśnie wskutek tej sytuacji mimo że w serialu miała już miejsce.
Do sterowni wchodzi Prosukariow informując czego był świadkiem. Toptunow prowadzi go do punktu medycznego.
Diatłow wydaje polecenie Akimowowi wezwania następnej zmiany.
Nie jest do końca jasna kto wydał tę decyzję. Na procesie winą obarczona dyrektora elektrowni Wiktora Briuchanowa.
Środek nocy. W swoim mieszkaniu w Prypeci śpi dyrektor elektrowni Wiktor Briuchanow. Budzi go telefon. Głos w słuchawce informuje go o wypadku w elektrowni. Dyrektor nakazuje powiadomienie również naczelnego inżyniera, Nikołaja Fomina.
Prawda. Już kilka minut po awarii dyrektor został powiadomiony o sytuacji (według różnych źródeł pomiędzy 1:30 a 1:35).
Pod budynkiem elektrowni na przybycie Briuchanowa oczekuje Nikołaj Fomin.
Według relacji Diatłowa, Fomin rzeczywiście niedługo po awarii przybył do elektrowni. Ponadto dyrektor przyjechał jednym z zakładowych autobusów a nie własnym samochodem.
Fomin i Briuchanow wchodzą do zakładowego schronu elektrowni.
Sztab kryzysowy został zorganizowany według typowej procedury w takich wypadkach i mieścił się pod budynkiem administracyjno-socjalnym (ABK-1) w schronie zakładowej Obrony Cywilnej.
Zaciekawieni sytuacją mieszkańcy Prypeci udają się na pobliski most skąd doskonale widać elektrownię.
Jest to dosyć popularny mit o moście śmierci. Jak głosi popularna miejska legenda, zaniepokojeni mieszkańcy przychodzili tutaj obserwować wydobywającą się z reaktora łunę, a w późniejszym czasie, o ile było to możliwe, rozwój sytuacji w elektrowni. Zgodnie z historią, wszyscy obserwatorzy tamtejszych wydarzeń zmarli. Właśnie stąd przyjęła się nazwa „Most Śmierci”. Jest to oczywiście powielany mit gdyż w rzeczywistości żaden z mieszkańców znajdujących się w mieście 26 i 27 kwietnia nie zachorował na chorobę popromienną
W sztabie kryzysowym spotykają się Briuchanow, Diatłow i Fomin.
Zgodnie z powyższą relacją powyższa scena to fikcja.
Leonid Toptunow rozmawia z ciężko rannym członkiem personelu który we wcześniejszych scenach pomagał otworzyć wrota Kudriawcewowi i Proskuriakowowi.
Jak wspomniałem wyżej w serialu osoba ta łączy w sobie kilku bohaterów także w tym momencie trudno wywnioskować z kim Toptunow mógł rozmawiać. Faktem jest że wszyscy poszkodowani natychmiast zostali ewakuowani ze strefy wypadku także należy podejrzewać że i ta scena nie miała miejsca w rzeczywistości.
Pożar u podnóża budynku reaktora został opanowany. Strażacy podejmują próbę gaszenia ognia w górnych sekcjach budynku.
Kwestia akcji gaśniczej została już omówiona wcześniej.
Trwa akcja gaśnicza.
Akcja gaśnicza nie była aż tak spektakularna. Również dyslokacja pojazdów jest zupełnie inna niż w rzeczywistości.
Rozlokowanie pojazdów straży z 28 kwietnia pozostawionych po akcji gaśniczej.
- 1. Autocysterna AC-40 (ZIŁ-130) [SWPCz-6]
- 2. Samojezdna drabina samochodowa AL-30 (ZIŁ-131) [SWPCz-6]
- 3. Autocysterna AC-40 (ZIŁ-130) oraz autocysterna AC-40 (Ural-375) [WPCz-2]
Akimow wraz Toptunowem nie wierzą w zniszczenie reaktora. Postanawiają ręcznie otworzyć zawory wody zasilającej,
To prawda. Około 6 rano Akimow został zastąpiony przez przybyłego na wezwanie dyrektora elektrowni, naczelnika zmiany Władimira Babiczewa. Mimo wszystko wraz z Toptunowem pozostał na terenie elektrowni. Wierząc, że przepływ wody do reaktora został gdzieś zablokowany przez zamknięte zawory, udali się do częściowo zniszczonego pomieszczenia wody zasilającej na poziomie +24 aby je otworzyć.
Dyrektor elektrowni referuje zebranym przedstawicielom Komitetu Wykonawczego miasta Prypeć rozmiar awarii.
Cała scena nigdy nie wydarzyła się w rzeczywistości. Co prawda zarządzono w mieście spotkanie kryzysowe w związku z wypadkiem ale w wydziale Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przy Komitecie Wykonawczym miasta Prypeć a nie w schronie w elektrowni. Również tam podjęto decyzję o zablokowaniu dla osób cywilnych głównych dróg wylotowych z miasta. W tym celu z Kijowa sprowadzono kilkuset milicjantów których nie poinformowano o awarii. Decyzja o blokadzie dróg miała na celu ograniczenie przemieszczania się osób cywilnych oraz zabezpieczenie głównych tras komunikacyjnych dla służb ratowniczych
Anatolij Sitnikow zastępuje na stanowisku Anatolija Diatłowa. Briuchanow wraz Fominem nakazują mu naocznie upewnić się o stanie reaktora.
Wezwany wraz z dzienną zmianą do elektrowni został zastępca naczelnego inżyniera Anatolij Sitnikow. Jego stanowisko było równorzędne Diatłowowi, z tym że odpowiadał za dwa pierwsze bloki (I i II) a Diatłow za dwa kolejne (III i IV). Nad ranem zajął stanowisko Diatłowa z powodu jego złego stanu zdrowia. Z powodu niewielu, nieraz sprzecznych relacji koniecznym była dokładna naoczna inspekcja uszkodzeń reaktora, zwłaszcza że już robiło się widno i było to możliwe. Zadanie to przypadło Diatłowowi lecz z powodu złego stanu zdrowia zastąpił go Sitnikow. Nie był on w żaden sposób do tego zmuszony jak przedstawiono to w serialu. Sam podjął decyzję.
Z powodu postępującego zatrucia promieniowaniem spowodowanego dawką ponad 15 Gy (dwukrotna dawka śmiertelna), nie mieli wystarczających sił aby otworzyć wszystkie zawory, mimo wszystko przez kilka próbowali tego dokonać. Nad ranem obaj zostali przetransportowani do szpitala w Prypeci gdzie udzielono im podstawowej opieki medycznej.
Co do samego zdarzenia pojawiają się dwie całkowicie sprzeczne relacje:
oraz
Podsumowując, wątek Sitnikowa zmuszonego siłą do wejścia na dach bloku w serialu jest nieprawdziwy.
Z budynku reaktora unosi się czarny dym.
Jest to nieprawda. Przez kilka dni jedynie widać było wydobywającą się parę wodną co widać na powyższym zdjęciu z 26 kwietnia. Co więcej pokazany żuraw nie powinien się tam znaleźć w tym okresie.
Do szpitala podjeżdżają pierwsze karetki z poszkodowanymi.
Tak. Co więcej nawet model karetki jest zgodny z rzeczywistością gdyż były to samochody RAF-2203
Walerij Legasow zostaje powiadomiony o włączeniu go do komisji śledczej badającej przyczyny katastrofy.
Legasow został powołany w charakterze eksperta z ramienia Instytutu Energi Atomowej im. I. Kurczatowa do komisji śledczej ustanowionej w celu zbadania przyczyn awarii Czarnobylskiej już 26 kwietnia.
Czarna chmura znad elektrowni zmierza w kierunku miasta.
Jest to fikcja. Jak wyżej wspomniano z elektrowni nie wydobywał się czarny dym. Co więcej, masy powietrza zawierające cząsteczki promieniotwórcze w pierwszych dniach awarii ominęły miasto od północy i zachodu.
Zniszczony budynek reaktora.
Jak widać twórcy wzorowali się na autentycznych zdjęciach, choć powyższe pochodzi z maja.
Analizy kolejnych odcinków będą ukazywały się sukcesywnie tydzień po premierze odcinka. Powyższa analiza powstała m. in. w oparciu o publikacje:
- Anatolij S. Diatłow: Czernobyl. Kak eto było. Kijów 1995
- Grigorij Medwedew: The Truth About Chernobyl. 1987
- Grigorij Medwedew: Czernobylskaja tietrad. 1989
- Zores Medwedew: The Legacy of Chernobyl. 1992
- Jurij N. Szczerbak: Czernobyl. 1991
- fragmentów z pamiętnika Leonida Tielatnikowa
- wywiadu z Aleksandrem Juwczenką w tygodniu New Scientist z 2004 roku
- wywiadu z Wiktorem Briuchanowem w gazecie Fakty I Komentati z 2000 oraz 2010 roku
Autor zwraca uwagę że w powyższej analizie mogło dojść do błędów z uwagi na fakt że w zależności od źródła niektóre relacje świadków tamtych wydarzeń były sprzeczne. Zauważone błędy w analizie proszę zgłaszać w formularzu kontaktowym lub bezpośrednio na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub poprzez prywatną wiadomość na Facebooku.